Archiwum 16 listopada 2014


lis 16 2014 "Najemnik" Rozdział I, część...
Komentarze: 0

dzień 4 Miesiąca Żniw 231 r. ery nowej

    Synu wiedz że piszę do Ciebie będąc w piekle. To co teraz dzieje się na północy przerosło  nasze najbardziej ponure wróżby. Wojna ta jest inna niż te które poznałeś, tu nie ma paktów i negocjacji tylko stal ogień i krew. Każdy jednak nasz krok w tył obraca w popioły ludzkie osiedla i życia. Rzeczą królewską jest obrona swego dziedzictwa, jeśli zawiodę synu, wiedz że obowiązek ten spocznie na tobie. Już teraz nakazuję Ci wzmocnić zamki na zachodniej granicy, gońcy moi donoszą że pokój spod Kandaar wisi na włosku. Poślij poselstwa do sojuszników i lenników, powiadom radę lordów o możliwości zwołania vici i nałożenia podatków wojennych, wobec groźby wojny na dwa fronty.
    Jeśli Bogowie pozwolą będę ci jeszcze służył nauką, jeśli jednak stanie się inaczej zapamiętaj że cnoty ludzkie są warte uwagi jedynie u ludzi silnych. Jeśli będziesz słaby zostaną wykorzystane przez twoich wrogów i nie zaowocują, gdyż to oni dokonają sądu. Jeśli natomiast twoje serce pozostanie czyste nawet wobec potężnej władzy i siły będzie to znaczyło że wybierasz właściwie. Gdy zostaniesz królem twoją prawdziwą siłą będzie mądrość, będziesz otoczony kłamcami, pamiętaj byś zawsze umiał dostrzedz prawdę, na niej opieraj swoje kroki a nie upadniesz.
            Fragment listu króla Robhena II z wyprawy  przeciwko hordzie

                ROZDZIAŁ I
            Gdzie Diabeł nie może
    Najemnika obudziła wstająca powoli kurwa, która jak zobaczył uchyląjc oko przy poduszce bardzo starała się go nie zbudzić. Wstając zwróciła się  ku szafce nocnej na której leżał mocno już uszczuplony mieszek srebrników. Zaklął w myślach widząc jak bardzo. Dostrzegł leżące przy łóżku ubrania, czekał więc przyglądając się w bezruchu dużym pełnym piersiom i spadającym na nie długim czarnym włosom młodej prostytutki. Nie pamiętał ich, pulsujący ból głowy zdradzał mu jednak przybliżony bieg wydarzeń minionego wieczora. Dziewczyna wzięła mieszek, w jej dłoni najemnik zobaczył również klucz do drzwi, którego z wyuczonej ostrożności zawsze starannie pilnował.
    Niezła jest -Pomyślał, błyskawicznym ruchem łapiąc przedramię dziwki sięgającej po czerwone majtki leżące na podłodze obok mocno wyrobionej nogi sosnowego łoża. Zaskoczona zdusiła cichy krzyk, schowała mieszek i klucz za plecy. -Oddaj to -Rzucił bez emocji najemnik pociągając dziewczynę ku sobie i uśmiechając się nieznacznie. -Spokojnie, nie będę cię bił. Jeśli powiesz mi coś ciekawego, może nawet nie powiem nic Carlowi. -Najemnik znał właściciela tego przybytku, wiedział że dopóki jego dziewczyn nikt nie złapał za rękę ten przymykał oko na ich jak to nazywał "system premii", z których jak mu się obiło o uszy dostawał działkę. Jeśli jednak już ktoś złapał za rękę, lub nie był dość pijany by nie pamiętać wybranki, wtedy no cóż, klient nasz pan.
    Dziewczyna przestała się szarpać, oddała mieszek i klucz, usiadła spokojnie przy najemniku którego dłoń z przedramienia powoli wędrowała między jej uda. -Co chciałbyś wiedzieć skarbie? -Zapytała delikatnie prowadząc jego dłoń nieco bliżej. -Kilka dni temu był tu pewien człowiek, wysoki, dobrze zbudowany, włosy czarne. Miał długą bliznę na piersi i kilka krótszych na plecach, widziałaś go? -Dziewczyna westchnęła przeciągle wciąż trzymając rękę najemnika, odchyliła głowę do tyłu westchnęła w udawanej rozkoszy, drugą ręką obejmując go w pasie.
    Najemnik nie dał się nabrać, wiedział, że czarnowłosa prostytutka waha się co teraz powiedzieć a skoro tak, chodziło o interesy Carla. -Widziałaś go? -Powtórzył chłodno. -Kochanie Reganda to wielkie miasto, wielu ludzi u nas bywa -Powiedziała tak słodko jak tylko potrafiła, patrząc najemnikowi prosto w brązowe oczy bez mrugnięcia. -Ale nie wielu tego żałuje -dodała po kolejnym westchnieniu. -Ja pytam o konkretnego, swoją drogą miałem chyba właśnie dołączyć do tych nielicznych wybrańców. -Dziwka zmieszała się, odwracając wzrok. Najemnik bez trudu obrócił ją w ramionach, tak że teraz siedziała na jego kolanach twarzą w twarz. -Powiedz a nikt cię nie skrzywdzi. -Powiedział spokojnie.
    Obiecasz mi to? -Zapytała dziewczyna, patrząc w jego oczy. Najemnik nie krył rozbawienia. Zaśmiał się na głos. -Nie pracujesz tu zbyt długo co? -Na twarzy dziewczyny pojawił się rumieniec. -Wsadzę Cię na białego rumaka i pogalopujemy w stronę zachodzącego w dolinach słońca. -Drwił najemnik. -Tylko tym razem nie zapomnij majtek, cholernie lubię je zdejmować. -Na jej twarzy na moment pojawił się uśmiech, zniknął jednak szybko, w jego miejsce spłynęły dwie wielkie łzy. Najemnik nie był teraz pewny czy jest aż tak dobra.
    Płaczesz? -Dziewczyna wstała z jego kolan. Spojrzała na niego smutno, ocierając szybko kolejne wielkie łzy z zarumienionych policzków. -Widziałam go, robił interesy z Carlem. Miał pieniądze, zjadł do syta ale pił z umiarem. Dziewczyn nie zamawiał. Nie wiem nic więcej, otwórz drzwi. -Ubierała się płacząc. Najemnik wstał i podszedł do niej. Delikatnie otarł łzy z jej policzków. -Nie wstydź się. Nie przede mną. Objął ją w talii, dziewczyna odepchnęła go jednak, zakładając koronkowy biustonosz.
    Myślisz, że ja chciałem tak żyć? -Usiadł na łóżku, nie spuszczając z niej wzroku. -Myślisz że lubię to co robię? Zabijam za pieniądze, ryzykuję życiem, by innym je odbierać. Nie, nie jestem księciem z bajki, ale wiem, że by przeżyć człowiek jest zdolny do różnych paskudnych  rzeczy. Widziałem już wiele niesprawiedliwości, nie miej do mnie żalu że jestem wobec niej obojętny. Zwariowałbym gdyby było inaczej.
    Dziewczyna milczała. Najemnik podszedł do okna kładąc na szafce klucz, też milczał. Ważył słowa, tak te które chciał jeszcze powiedzieć, jak i te już powiedziane.  Za oknem znów wzbierał tłok, ludzie wychodzili coraz gęściej na wąskie uliczki, słońce zaczęło już grzać na dobre. -Robimy co musimy, bo chcemy żyć. Nie chodzi o godność tylko o instynkt. Jesteśmy jak złe psy, nauczone warczeć za resztki ze stołu. Pogardzani, gorsi, ale wciąż żywi ... i przydatni. To za przydatność dostajemy łaskę, musimy okazywać wdzięczność, jeść z ręki, machać ogonem, odpędzać wrogów. Żyjemy tylko z łaski naszych panów, głupi jest ten który myśli inaczej. Czym jest twoje czy moje życie w rękach tego, który na śmierć posyła tysiące? -Dziewczyna podeszła do szawki, wzięła klucz. Nie wyszła. Podeszła do najemnika, przytuliła się mocno do jego pociętych batem szerokich pleców.
    Wiem, abstrakcją. Żyję tu już prawie rok, to aż za długo by to zrozumieć. Nie boli Cię że gdzie indziej mogli byśmy być małżeństwem, wychowywać dzieci, uczciwie pracować, razem zestarzeć? W naszych rękach życie nie jest abstrakcją. -Najemnik dalej patrzył w okno, po chwili milczenia odpowiedział jej. -Boli, że nie mogę mieć na to wpływu. Jeśli ucieknę znajdą mnie i rozerwą końmi, nie ma innej drogi. Uwierz, że szukałem.  Jak się nazywasz? -Zapytał najemnik odwracając się do niej. -Rosa... -Przerwała -Kasandra. -Najemnik widział że nie kłamie, albo że kłamie lepiej niż on sam potrafi. -Ja jestem Rafael. -Powiedział po chwili wahania. -Dobrze cię znać. -Powiedziała cicho Kasandra, trzymając go w objęciach, o wiele cieplej, niż jakakolwiek prostytutka była w stanie. Najemnik wiedział dlaczego. Nie robiła tego dla pieniędzy, szukała oparcia, nie potrafiła sobie sama poradzić  z tym co ją spotkało.
    Jak się tu znalazłaś? Twoje imię pochodzi ze wschodu. -Przez wojnę, jak większość dziewczyn tutaj. Mieszkałam w Ghorkahan, mój ojciec był kupcem, nie zbijał fortuny na handlu zbożem i rybami ale zarabiał tyle by utrzymać rodzinę, wynajął nawet nauczycielkę, która nauczyła mnie czytać i pisać. Przed żniwami dwa lata temu, miasto otoczyły wasze wojska. Najpierw ostrzeliwali nas przez trzy dni potem ktoś zatruł studnie, przez tydzień w zarazie i od ognia umarło tysiące ludzi, w tym mój ojciec. Brat dwa dni później zginął na murach podczas szturmu. Nie wiem co stalo się z matką. Mnie zgwałcili w moim domu i zabrali razem z dobytkiem, nie miał mnie kto wykupić więc zabrali mnie i sprzedali. Nie pamiętam drogi do Regandy, ale patrząc na blizny na nadgarstkach myślę że nie ma czego żałować. Kupowano mnie i sprzedawano, stojąc nago na rynku wśród tłumu przechodniów można zwątpić w wiele rzeczy. Wiesz, jestem warta aż 240 talarów... Ale żyje... -Płakała w ramionach najemnika jeszcze kilka minut. Potem kochali się, aż nie przerwano im pukaniem do drzwi.

nazielono : :
lis 16 2014 O Najemniku
Komentarze: 0

Opowiadania te zacząłem pisać w liceum. Pisałem do gazetki szkolnej, nauczycielki nie chwaląc się gratulowały mi pomysłu i techniki pisania. Niestety, na każdą siłę dziala inna siła o przeciwnym kierunku. Typek od gazetki tak się gulał, że nie umiał napisać nic lepszego, że zaczął mi działać na szkodę. Składał gazetki na komputerze, skracał opowiadania, tak, że najciekawsze ich części lądowały w komputerowym koszu. Działał mi na nerwy a w redakcji był dłużej niż ja. Nie chcialo mi się użerać z całą zgrają dzieci doktorów i prawników z "dobrych rodzin", do której ten typek należał. Olałem ich. Jakiś tydzień temu wróciłem do klawiatury, trochę zmieniłem koncepcję, powoli wracam do wprawy. Chciałbym wam pokazać moje universum i bohaterów. Niektórzy mogą uznać, że piszę zbyt brutalnie, naturalistycznie ale to mój świat i wara od flaków na wierzchu! :D Chcę pokazać człowieka inaczej. W naszym egoistycznym samozachwycie powiedziane zostało już chyba ostatnie oryginalne słowo. W takiej koncepcji pozostaje bardziej lub mniej wyraźny plagiat. Fabuły zdradzał nie będę, zachęcam do jej poznawania. Będę pisał w gatunku fantasy, ale moim celem jest stworzenie czegoś nowego. Nie chcę powielać szablonowych opowieści o smokach. Zobaczymy jak to wyjdzie. W tej chwili mam gotowe kilkanaście stron, to dopiero początek, ale będę starał się rozkręcać fabułę możliwie szybko. Co do konceptu, dodam jeszcze, że ograniczam opisy. Wielu ludzi czytając książki zwyczajnie je pomija, bo są nudne. Nie chcę pisać pod publikę, ale uważam, że doświadczonemu czytelnikowi warto zostawić pole dla wyobraźni. Pisząc mam nadzieję, że będziecie widzieć opisany świat własnymi oczami, więc wybaczcie skromne opisy nieistotnych fabularnie elementów. Jeszcze raz zachęcam do lektury ale też do twórczej krytyki. Mam 18 lat, ciągle się uczę, jeśli zechcecie mi w tej nauce pomóc  będę wam wdzięczny i postaram się wynagrodzić was coraz to lepszymi rozdzialami. Z pozdrowieniami Michał.